Zdążyłam już przywyknąć do leniwych poranków i spacerów 'gdy mamy ochotę', obmyślań domowych warsztatów i wykonywania ich wraz z Kinią - przynajmniej raz w tygodniu ... Nadchodząca Wiosna zachwiała nieco naszym rodzinnym rytmem. Sezon ogrodowy rusza w tempie wolnym, podsuwając rytmicznie prace projektowe. Wraz z nim ruszyłam do pracy i Ja. Choć nie pełnoetatowej, to jednak tydzień ucieka teraz praktycznie w oka mgnieniu.
Fifi dzielnie zniósł i znosi rozłąkę - w końcu ma u boku Babcię, która zaopiekuję się jak na bliską osobę przystało. Kinia praktycznie nie zauważa że wychodzę - ten czas spędza w szkole na nauce i zabawie...są momenty gdy ma obawy że będzie mnie jeszcze mniej dla Niej - staram się jak mogę by na obawach się skończyło ;)
Zmiana wydarzyła się nagle, choć przygotowywałam do tego myśli i działałam by osiągnąć cel. Czy mi żal ? Z jednej strony tak ... jednak z drugiej potrzebny był mi taki 'napęd' już od dawna. Ten, który uskrzydla i pomaga nakręcać dalsze działania. Narzucony obowiązek wyznaczający plan każdego kolejnego dnia. To dobry początek nowego rozdziału... muszę to sobie tylko poukładać. A wtedy z pewnością będzie nas tu więcej. Póki co priorytetem moim na dziś jest by 'nie zwariować' i zachować równowagę między 'chciałabym' a 'muszę'... nikogo ani niczego nie zaniedbać ... i by znaleźć czas...choćby raz dziennie...na zerkanie w obłoki, czytanie książek dzieciom...nasze rozmowy i przytulania :)
Planów i projektów graficznych spisanych w notesie czeka długa kolejka - jednak muszą chwilowo poczekać. I poczekać cierpliwie muszę Ja - rozkładając je sobie na dobrze zaplanowane etapy.
Kwiecień za pasem, a wraz z nim - Wielkanoc ! Najzwyczajniej w świecie nie wiem, czy w tym roku zrealizujemy pomysły na wiosenne dekoracje... stąd dzisiaj wielkanocne migawki z naszego rodzinnego foto - archiwum:
Powyższe zdjęcia są autorstwa naszego Dziadka, a ozdoby - Babci (z moją gdzie nie gdzie współpracą ;). Jaja w koszyczku zmalowane przez Kinię.
Do zobaczenia !
Drużyna Arcydziełko (dziękujemy Magdallence za tak cudne ochrzczenie Nas - :)
Piękne wielkanocne prace!
OdpowiedzUsuńA jak wrażenia w pracy? Zadowolona, że ruszyłaś do boju czy jednak trochę nie możesz wrócić do tempa i brak Ci tych leniwych poranków?
Dziękujemy ! Zadowolona, choć jeszcze nie do końca otrząśnięta ;)) Było i jest mi to potrzebne - Fifi od września rusza do przedszkola - czas by i mama ruszyła 'do boju' ;))
UsuńUważaj, żeby nie wpaść w pułapkę perfekcyjnej pani domu - grozi wypaleniem i frustracją.
OdpowiedzUsuńPoczątki bywają trudne, z czasem wszystko idealnie się ułoży. Dzieciaki masz już duże, sporo umieją zrobić same :) A ja czekam na Twoje wpisy blogowe i zdjęcia kreatywnie zapracowanej Drużyny Arcydziełko!
Wiem że to o czym piszesz mi grozi ;) - chciałoby się móc zrobić wszystko jak najlepiej - a to do końca nie jest możliwe ... i czasu brakuje. Ten blog był i będzie moją odskocznią pisaną na pamiątkę naszych rodzinnych wariacji - wypatruj więc nowych wpisów !:)
UsuńJa tęsknię za tym aby móc zostać w domu i nigdzie nie gnać.... Dasz sobie radę a wszystko się poukłada. Buziaki dla ciebie kochana :)
OdpowiedzUsuńJa tą tęsknotę czuję zwykle po 2-3 latach czynnej pracy ... Teraz moja tęsknota ukierunkowana była na wyjście 'do ludzi' , naukę nowych rzeczy i włączenie się w wir życia z pracą... Na tęsknotę o której piszesz przyjdzie czas - na razie cieszę się ze stanu obecnego :) Dziękuję ♡
UsuńPowodzenia! :) U mnie akurat wydarzyło się na odwrót i szczerze, mam teraz więcej pracy niż wcześniej :)
OdpowiedzUsuńDziękuję !:) To lekkie wyzwanie -w końcu to całkiem nowa organizacja czasu; ) Na odwrót. ..? Nie wiem czy dobrze odczytałam co miałaś na myśli ;) Czasem więcej znaczy mniej...i to akurat także czasu dotyczyć potrafi ;)
UsuńJa zawsze zakładam, że każdy mi w myślach czyta, eh. Na odwrót, bo przestałam pracować :)
UsuńA jednak odczytałam ;) ... jeżeli to nie było w planach to nie dobrze ... jednak zakładając że każdy skutek ma swoją przyczynę i patrząc pozytywnie - to z pewnością początek czegoś lepszego :).
Usuń