( Czyli jak ulepić sobie własną Bajkę ? :)
Z tą miłością do lepienia to u nas trochę tak, że jest niestety regularnie tłumiona ... przeze mnie (przyznać bez bicia muszę). W obawie przed skrawkami kolorowej lepiącej się masy znajdowanej : pod biurkiem, na podłodze, na blatach, na ubraniach, w książkach i dolepianych zabawkom ... ograniczam do minimum domowy wylepiany proces twórczy. Jednak...są dni kiedy ulegam. Dlaczego ? Ano głównie dlatego, że ta zabawa jest jedną z niewielu, która pochłania Kinię na godziny. Dosłownie ! Po prostu dziecka nie ma, bo lepi...a później go nie ma, bo bawi się tym co ulepiło.
Nie wyrosła jeszcze wciąż z zachwytu nad tą niezwykle kreatywną zabawą. Dorosła już natomiast do sprzątania po sobie, co pozwala mi łatwiej i szybciej ulegać namowom na zakupienie nowego zestawu plastelinowo - modelinowego.
Tak też się stało i ostatnio. Trochę zadziałały namowy, a najbardziej to obowiązek szkolny stworzenia makiety do opracowywanej w tym czasie lektury 'Puc, Bursztyn i goście' Jana Grabowskiego.
Cały weekend został poświęcony na stworzenie plastelinowych bohaterów książkowych.
Pokaźna ekipa w efekcie się zebrała ... i nawet Fifi miał kogo wozić w swoich autach ;)
Bohaterowie w pewnym momencie (mam takie nieodparte wrażenie ;) powychodzili ze swoich poszufladkowanych ról. Powstawały nowe scenerie i nowe przygody. Wyobraźnia wymykała się chwilami spod kontroli, postacie i zwierzęta mówiły sobie 'cześć'! i szli razem na spacer w siną dal ... chwilami mieli ochotę na samochodową przejażdżkę, a chwilami na zjedzenie czegoś dobrego ... Jednym słowem Kinia (i chwilami Fifi) stworzyli sobie swoją własną Bajkę z udziałem ulepionego towarzystwa.
I o to właśnie chodzi ! Magia i potencjał w tym tkwi właśnie, że nawet z pozoru narzucona do czytania szkolna lektura potrafi zainspirować dziecko do twórczej zabawy. Pomaga pobudzić wyobraźnię i dopisać własne wątki przeczytanej historii ... na własny kreatywny i indywidualny sposób.
W efekcie przeżyliśmy nową 'Przygodę' z książką - na podstawie lektury ulepiliśmy swoje własne Bajki :)
Ale...ale...To nie pierwsza nasza przygoda z plastelinowym światem. Nie zawsze też inspiracją były książki. Kinia zwykle zasiadała przy biurku i lepiła ... z wyobraźni. Sama nie potrafi teraz powiedzieć na czym wzorowała się lepiąc tamte 'tworki', jednak ja jedno wiem na pewno. Gdyby nie spora ilość książek i książeczek przeczytanych wspólnie, licząc od maleńkości do dnia dzisiejszego, Jej wyobraźnia nie byłaby pewnie taka lotna a pomysły tak różnorodne.
Morał z tego całego zamieszania plastelinowego taki: Czytajmy jak najwięcej swoim dzieciom ! Wówczas nawet (niektóre może i 'nudne') szkolne lektury mają szansę stać się pasjonującą przygodą z literaturą i sztuką :).
Wpis powstał w ramach projektu 'Przygody z książką'
Pozostałe blogi opisujące swoje Przygody znajdziecie O! TU :)
Piękne te wylepiańce! I jak niewiele potrzeba dziecku do szczęścia :)
OdpowiedzUsuńTeż mam ogromny problem ze sprzątaniem, plastelina niestety u nas jest zakazana, choć od chwili kiedy pozbyłam się dywanu dojrzewam do decyzji o cofnięciu restrykcji.
Tak niewiele ... prawda ? :) I to piękne jest właśnie !
UsuńZ dywanem to faktycznie 'przelepione' ;) , ale gdy nie ma tej przeszkadzajki ... czasem warto ulec ;-) !
Może zakazana plastelina jest tak ciekawa - bo zakazana :)
OdpowiedzUsuńI po raz kolejny miło było u Was gościć ...
'Zakazany owoc' smakuje lepiej ;) - to prawda !:) Mając ją wciąż pod ręką znudziłaby się po paru dniach zapewne ... Dobrze jest jednak mieć ją w zanadrzu np. na wakacjach gdzie w deszczowe dni nuda dopada ...
UsuńTo nam jest miło Was u Nas gościć :) Za każdym razem odwiedziny cieszą mnie tak samo mocno !
Tak się powinno omawiać lektury w każdej szkole :) U nas jeśli chodzi o lepienie, jest tylko jedna reguła - żadna masa plastyczna nie może wyjść poza próg kuchni. A kuchnia ma w planach remont. Jak tylko dzieci urosną ;)
OdpowiedzUsuńPrace plastyczne z lekturą w tle bardzo zachęcają do czytania - to prawda:) Makiety dzieci tworzyły zespołowo (i z tego co mi wiadomo nawet jakieś biznesy ze sprzedawaniem plastelinowych postaci tam odchodziły;)) - także zabawa na całego ! ;D Bardzo dobre założenie - remont gdy dzieci podrosną ;) My też ... planujemy ... i to całego mieszkania :-) Tak więc plastelina u nas chodzi po całym - bez ograniczeń progowych ;)
Usuńświetny pomysł
OdpowiedzUsuńDziękujemy :) Świetna też zabawa - a to najważniejsze !:)
UsuńA nasz Młody dziś narzekał, że nie umie lepic angry birds jak kolega z przedszkola...
OdpowiedzUsuńTrudniejszego gorala za to umie i to z detalami, ale o nową plasteline tez poprosil...
I chyba plastelinowe angry birds jednak z nami zamieszkaja i jeszcze mama będzie pomocnikiem :)
Ale niech tworzy :)
Ach to patrzenie 'przez ramię' koledze z sąsiedniej ławki !;)) U nas to poskutkowało właśnie nadprodukcją plastelinowych bohaterów - część była lepiona 'dla koleżanek'. Niech tworzy, niech lepi !:) To usprawnia umiejętność koncentracji i wycisza - po prostu domowa darmowa art terapia :)
UsuńPamiętam jak w I klasie po przeczytaniu "Plastusiowego Pamiętnika" lepiliśmy na plastyce osobistego Plastusia, który mógł zamieszkać w naszym piórniku... To było coś! Do dzisiejszego dnia to wspominam! Podobnie niebieski koralik z "Karolci", z tymże ten mój za nic nie chciał spełniać życzeń ;)
OdpowiedzUsuńNie ma to jak zrobione własnoręcznie ... wymyślone i odtworzone własnymi rękoma :)) To się pamięta, bo już jako dzieci (pewnie i nie świadomie) wkładamy w te nasze prace serducho :) A do magicznych koralików to trzeba mieć czasem dużo cierpliwości ... wiesz ??? ;-)
UsuńMa talent dziewczyna! I jeszcze to lubi! Powinni sprzedawać takie kabiny dla lepiących ( takie, jak dla palących), to dzieci miałyby częściej frajdę z plasteliny ;-) U Dżunksa w plecaku znalazłam dzisiaj na dnie rozdeptanego, rozgniecionego na płask Plastusia, w którego powbijały się paprochy, okruchy i inne śmieci. Nie chciał wyrzucić :-D
OdpowiedzUsuńKabiny powiadasz ! Czas opatentować - dzieci miałyby rozrywkę, a rodzice chwilę dla siebie (a dziecko na pełnym podglądzie) :-D
UsuńSkąd ja znam te plastelinowe rozklapciaki na dnie plecaka ... ;-)) Zawsze się Kini uda przemycić jakąś kulkę, a z tej kulki 'cuda' ulepić ... a na koniec spłaszczyć książkami :-D Dzieci są nie do podrobienia ;-)
Piękne figurki i zabawy pewnie było całe mnóstwo. U nas też często lepimy z plasteliny ale tym razem pierwszy raz poszła w ruch modelina. dzisiaj utwardziłam w piekarniku figurki i zostaną poddane próbie zabawy- zobaczymy jak długo wytrzymają:)
OdpowiedzUsuńModelina to wersja zdecydowanie trwalsza ;)) i faktycznie figurki takie po wypaleniu mogą służyć długiej zabawie...Plastelinowe za to: rączki, nóżki, główki itd. stają się szybko częściami niezależnymi od reszty tułowia ;)) ... a to skutkuje zakazami ;) Modelina tylko niekiedy się wykrusza - nawet po wypaleniu :( więc raczej staramy się utrzymać ulepione z niej tworki jako ozdoby na półkach. Miłej i długiej zabawy i dla Was !!!:)
UsuńFantastyczny patent na poznanie bohaterów szkolnych lektur. Bardzo mi się podobają ulepione stworki, zwierzątka i inne plastelino-potworki :)
OdpowiedzUsuńZawsze jak tu zaglądam, od razu poprawia mi się humor i trochę żałuję, że moje dziecko już takie dorosłe, niezależne.... Ten czas mamy za sobą. Było cudownie:) Dużo bajek i fajnej zabawy w domu...
Piękne zdjęcia i fantastyczny tekst. Pozdrawiam i czekam na kolejne arcydziełka :)
Cudownie jest mieć takie wspaniałe wspomnienia z czasu spędzonego wraz z dziećmi !:-) ... trzeba się spieszyć by nie przemknął nam niezauważalnie, bo ten czas tak szybko leci - zbyt szybko ... Być może ta umiejętność kreatywnej zabawy z naszymi dziećmi pozwoli nam być kreatywnymi babciami - z czasem gdy nasze dzieci porządnie dorosną ;)) Dziękuję - wspaniale że do nas zaglądasz ! I mi humor od razu się poprawia ... :-)
UsuńPuc, Bursztyn - moja ukochana książka z dzieciństwa. W tym roku też czytaliśmy ją z synem drugoklasistą, ale nie wpadliśmy na taki pomysł jak Wy! a szkoda!
OdpowiedzUsuńTaka interpretacja bohaterów w formie 'ulepionej' zabawy mogłaby myślę przekonać nie jedno dziecko do czytania :) Puc, Bursztyn ... to akurat bardzo ciekawa lektura, jednak na wiele innych to być może dobry patent byłby ... ?;)
UsuńMa córa talent, pięknie lepi, my na razie coś tam razem klecimy :)
OdpowiedzUsuńMusze mikolajowi szepnac na ucho aby nam modeliny dostarczyl bo do tej pory tylko plastelina w użyciu byla a ona nie trwala jest i ciezko sie takim stworkiem potem bawic :)
Ksiazki daja wiele i otwiraja drzwi na swiat ten zewnetrzny i ten wewnetrzny :)
Mikołaj ma teraz ręce pełne roboty, jednak z pewnością modelinę dołączy do prezentów z ogromną przyjemnością ;))
UsuńA takie wylepianie to wspaniałe zajęcie na wolne świąteczne dni ...
Też wierzę w ogromną moc książek - pozwalają oderwać się od ziemi i rozwinąć skrzydła wyobraźni (dziecięcej, ale także dorosłej:).
Świetne te odejścia od głównego wątku :) Piękna robota, i zdjęcia! Jak ja to rozumiem, też byłam plastelinowa. Bliski mi fragment: "lepi...a później go nie ma, bo bawi się tym co ulepiło" - ja też tak przepadałam. Dzięki za ten piękny wpis :)
OdpowiedzUsuńCała Radość i Przyjemność także po Naszej stronie ! :)) Dzięki Justynko !:)
UsuńHej bardzo tutaj kratywnie i pozytywnie :) A propos… Coś kreatywnego, ale troche z innej beczki/ Natknełam się na stronkę http://www.bajkotwory.pl
OdpowiedzUsuńgdzie dzieciaki mogą tworzyć własne bajki i podkładać głosy. Co o tym sadzicie? Dla mnie bomba zamierzam wykupić pakiecik na prezent na święta dla mojego Michasia. Uważacie, ze takie zabawy komputerowe rozwijają kreatywność?? Prosze napiscie co sądzicie!
Pozdraiwam :)
Dziękuję !:) My raczej wolimy ręczne pisanie bajek, ilustrowanie, a później czytanie ... :-)
Usuń