Święta nadchodzą krokami dużymi...można złapać zadyszki...poczuć szybki rytm bicia serca...Czy wszystko gotowe? Czy aby na pewno wszystko ''dopięte''?...Nie u nas jednak...nie w tym roku. Takie obawy i pośpiech są nie w naszym rytmie. Nasz świąteczny czas zbliża się w rytmie ''eko''. Eko-logicznym i eko-nomicznym. Pod kątem czasu, przygotowań oraz gonitw między półkami supermarketów. Nie znaczy to że przygotowań brak, o nie! Są jak najbardziej...przebiegają pod znakiem wspólnie tworzonych dekoracji, wypieków, porządków oraz oczekiwania na czas świąteczny...czas odpoczynku i bycia razem. Bo czyż nie o to właśnie chodzi? Chodzi przecież głównie o emocje...o potrzeby własne i bliskich...O to by przy stole wspólnie zasiąść i życzyć sobie tak od serca...porozmawiać...zatrzymać się chwilę.
Najwięcej czasu...nie ukrywam...poświęciłam w tym roku na dekoracje. Ozdoby, choć jest ich gotowych w pudełku wiele, wykonałyśmy z Kinią same. Od początku do końca. Ekologiczną metodą, bo wykorzystując masę papierową recyklingowaną...dając papierowi drugie życie. Wszystko wg tajnej receptury babci Teresy:). Skłamię jeśli napiszę, że zajęło mi to tylko chwil parę...bowiem o wiele wiele więcej. Jednak radość z dokończonego dzieła - bezcenna :). Tym bardziej ważne były dla nas takie detale, gdyż pierwszy raz w tym roku dopiero zajęliśmy się świątecznym przyozdobieniem naszego mieszkania...pierwszy raz odkąd w nim mieszkamy. To już trzeci rok co prawda...jednak pierwszy - na poprzeprowadzkowych pudłach i z Fifi w ciąży...drugi - z Fifi po szpitalu i z różnymi zdrowotnymi problemami borykając się - lata te nie sprzyjały nastrojom twórczym. W tym roku mogłam zaczerpnąć głębszy oddech, rozejrzeć się...coś dla siebie zrobić. To nic że po nocach prawie...Jeszcze na balkonie czeka miniaturowa choinka - tą Kinia będzie ubierała sama w Wigilię lub tuż przed. Dużej w tym roku nie ryzykowaliśmy, bo Fifi szybko byłby ją rozbroił i na części pierwsze porozkładał. Ciasteczka upieczone - jutro zdobimy...Keks do upieczenia. Też jutro. Naleśniki na paszteciki i wcześniej do rodziców podjechać, by pomóc stół potrawami zastawić. Gotowe! :)
W tym miejscu życzyć pragnę Wam...przede wszystkim...uśmiechu na co dzień, braku trosk...wiary która góry przenosi...wiary która spełnia marzenia oraz by jeszcze w tym roku doczekać tych marzeń ziszczenia. Życzę tego czego życzyć sobie bym chciała...
Peesik. W tle za kompozycją z bielonych gałęzi...w ramce wisi moje nowe motto. Niedawno napisane i oprawione. Takie słowa co to mi dodają wiary...takiej co góry przenosi. O tym jednak w noworocznym wpisie opowiem.
Tej wiary i ja Tobie i Wam ♡
OdpowiedzUsuńPięknie rozpisane życzenia, biorę w serducho niech grzeją długo :)))))))
Prosto z ♥ pisane więc cieszy mnie ogromnie że prosto w ♥ trafiły :)))) Niech grzeją jak najdłużej ! Wiara jakże nam potrzebna...Dziękujemy Maryś! ♥
OdpowiedzUsuńSuper ozdoby!!! Szkoda, że już po świętach :-)
OdpowiedzUsuńDziękujemy :-) Wyjątkowo w tym roku mamy w planach trochę dłużej z tymi ozdobami pomieszkać ;-)
Usuń