bije tu z każdego kąta. Uderzający to kontrast dla zatłoczonego, dusznego i oblanego przesytem miasta. Zwłaszcza w wietrzną i słoneczną pogodę mamy szansę, tam będąc, zasłuchać się w szumiącej lesistej muzyce. Wyjątkowy Dzień Dziecka spędziliśmy właśnie na działce. Jako alternatywę dla zgiełku jarmarcznych atrakcji wybraliśmy naturalną przestrzeń i swobodę. Wbrew obawom nudy nie było, wręcz przeciwnie:) Fifi dorósł już do wieku że ciekawi go każdy szczególik otoczenia - zwłaszcza takiego w jakim nie przebywa na co dzień. W oczach dziecka można było bez przeszkód odczytać zachwyt i zdziwienie że przestrzeń potrafi być tak wielka i urozmaicona. Dla buszującego w wysokich trawach ... każdy kamień, kwiatek i owad to atrakcja ogromna. Kinia za to znając otoczenie jak własną kieszeń niemalże, postawiła na gry ruchowe. Możliwe są do wyboru: piruety ponad trawiastą równiną, ganianie latających talerzy (wciąż i wciąż...), kopanie piłki, bieganie (tak po prostu), huśtanie, jazda na rowerze, grzebanie i babranie się w górce piachu, wpadanie rodzicom w ramiona ;)) Jednym słowem zabawa była taaaaka dobra że chętnie ją powtórzymy. Jarmarki, stragany, dmuchane zamki - strzeżcie się ! Nadchodzi era naturalności i trend eko - zabawy ;))
Zdjęcia - Kingusiowy i Filipowy Dziadek (z wyjątkiem 8 ostatnich które to są efektem maminych fotograficznych wariacji ;)).
Bardzo lubimy ten trend! ;)
OdpowiedzUsuńOj tak ! :) My także za nim przepadamy ;) i polecamy bo polubić warto ;))
UsuńŚwietne klimaty! Chcę na wakacje!!!
OdpowiedzUsuńGdyby tak wakacje mogły być dostępne tu i teraz, zawsze i wszędzie ... na tak długo jak tylko sobie pragniemy ... to było by życie ;))
UsuńZgadzamy się i popieramy oraz realizujemy taki trend ;)))
OdpowiedzUsuńOstatnio jednak - na przekór, wybraliśmy się do Center. Zanim wyjechaliśmy, Emil kilka razy oświadczał nam że nie chce tam jechać, bo w centrum jest nuda! [ Już się całkiem zlesił :)) ].
Na szczęście, spotkał się z koleżankami i nawet miejska fontanna była bardzo ciekawa [ oczywiście nie tylko do patrzenia ]. Leżanko na restauracyjnych leżakach i bieg po magicznym labiryncie w Arkadach Kubickiego też były spoko, więc nawet w centrum dużego miasta można coś znaleźć dla siebie [ lub lepiej dla dziecka :) ]. Obiad na pływającej barce też był nie lada atrakcją, lecz gdy wróciliśmy do domu, Emil odetchnął z ulgą- nareszcie w domu :)
Oczywiście - to tak pół żartem pół serio ;)) gdyż miasto także w porcjowanej rozsądnie dawce jest dla dzieci atrakcją i tego im także trzeba:). Fajnie że macie szansę się tak zlesić ;) (a zwłaszcza Emil) - takie otoczenie na co dzień jak Wasze lepiej pobudza dziecięcą wyobraźnię i w efekcie dziecko wyrasta na człowieka bardziej na naturę ukierunkowanego, wrażliwego (i rzecz jasna - jedna z ważniejszych) - lepiej dotlenionego ;))
UsuńDokładnie tak jak piszesz - wszystko z umiarem jest dla ludzi :) Ale my jednak wolimy zlesić się doszczętnie ;)
OdpowiedzUsuńWidać, że zabawa była świetna :) My jako, że mieszkamy przy lesie i mamy ciszę i przyrodę codziennie, wybraliśmy właśnie dmuchane zamki i zjeżdżalnie i hałas i zgiełk i mały też świetnie się bawił :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI właśnie w tym rzecz cała - atrakcją dla dzieci zwykle to czego oczka na co dzień nie widzą ;)) Jednak z sentymentu do własnego dzieciństwa, chciałabym swoim dzieciom zaszczepić chęć kreatywnej zabawy na łonie natury :)
UsuńUwielbiam takie wesołe, pełne ciepła kadry rodzinne :)
OdpowiedzUsuńI do tego na łonie natury.... piękno samo w sobie :)
I do tego jeszcze te nie pozowane :)
Usuń(choć to wymaga grubszej selekcji przed pokazaniem światu ;))